Szare mury szkoły nie zmieniły się ani trochę. Nawet sala chemiczna, która w ubiegłym roku została odbudowana, nie została odmalowana. Ściany były w stanie surowym tak jak je zostawiliśmy. Rozejrzałem się i dostrzegłem nowe twarze. Kolejne zdobycze. Lubiłem szybkie, do niczego nie zobowiązujące numerki w szkolnej toalecie. Było to przyjemne, a także nie uciążliwe. Długotrwałe związki są strasznie nudne, a ich monotonność potrafi zabić. Ciągłe powtarzanie plastikowego "Kocham cię" jest żałosne, ale za to bardzo oczekują tego dziewczyny. Marzą o swoim rycerzu na białym koniu. Przecież normalny człowiek w tym wieku, wie o co chodzi. Szybki numerek, przyjemność i won. Daje to wiele przyjemności. Nie potrzeba tych plastikowych słów.
- Nasza gwiazda szkoły wróciła! - usłyszałem głos jakiejś blondynki. Uśmiechnąłem się pod nosem i ruszyłem dalej nie zaszczycając jej nawet małym spojrzeniem. Najwidoczniej była już na mojej liście zaliczonych jeżeli odnosi się w moją stronę w ten sposób. Dziewczyny, które nie znalazły się jeszcze na niej to "żelazne dziewice" albo nowe.
- Boże, ale ja NIE tęskniłem za tymi murami. - jęknął Kellan, gdy jakoś doszedł do swojej szafki. Oparł się o nią głową i rozejrzał dookoła.
- Przynajmniej nowe laski są. - powiedziałem, a on uśmiechnął się pod nosem i wyprostował momentalnie.
- Wiesz jak człowiekowi poprawić humor. - rzekł przykładając do ust butelkę z colą, po czym upił łyk. - Jezu ale mam kaca po tej wczorajszej imprezie. - jęknął przykładając rękę do skroni. - Ile ja wypiłem? - zapytał zerkając na mnie, a ja teatralnie wywróciłem na to oczami.
- Zachowujesz się jakbyś był na odwyku i teraz wrócił do chlania. Gdzie ta twoja mocna głowa amigo? - zapytałem z rozbawieniem dalej nie zwracając uwagi na ponętne spojrzenia dziewczyn mające na celu zachęcić mnie do zwrócenia na nie uwagi. Mój kumpel w odpowiedzi jedynie wywrócił oczyma i znów napił się swojego picia.
- Jak myślisz w tym roku twoja siostra znów rozwali budę? - zapytał rozbawionym tonem i przeniósł swoje spojrzenie na szatynkę, która zajęta była otwieraniem swojej szafki. Tak, każdy pamięta te epickie zniszczenie sali dzięki któremu nie mieliśmy lekcji przez kilka tygodni.
- Ona jest taka jak ja. Nieprzewidywalna. - odpowiedziałem i znów zerknąłem w tamtą stronę. Moja siostra uporczywie zastanawiała się nad swoim szyfrem do szafki, który jak zwykle zapomniała. Po chwili podeszła do niej brunetka, bardzo dobrze mi znana. Megan. Moja była dziewczyna jeszcze sprzed czasów tej szkoły. Głupi i młody byłem, ale panna Wilson od dziecka była bardzo urodziwą dziewczyną. Po naszym rozstaniem nasze kontakty się ochłodziły, a zaś moja siostra stwierdziła, że Megan odzyskała rozum i zaprzyjaźniła się z dziewczyna. Rodzina.
***
- Czy te szafki nie mogą być na kluczyki! - jęknęłam z bezsilności, gdy już po tysięcznej próbie otwarcia jej ona odmawiała posłuszeństwa. Zamek ani drgnął, a moja cierpliwość uległa końca.
- Lola twój szyfr to twoja data urodzin. - powiedziała rozbawionym tonem Megan patrząc na mnie z dezaprobatą. Zmrużyłam oczy i spojrzałam na nią zła, a ta jedynie dalej chichotała. Użyłam szyfru, a szafka od razu się otworzyła. Ujrzałam od razu na drzwiach mój wielki plakat One Direction. Zaśmiałam się pod nosem i szybko zerwałam plakat.
- Już nie chcesz być panną Styles? - zapytała Megan opierając się bokiem o szafki obok mojej.
- Znudzili mi się. - odpowiedziałam jedynie szybko i podarłam plakat na strzępy. - Do tego jak to mój brat stwierdził: zabiłabym go i nie miałby kto śpiewać tej plastikowej, przesłodzonej muzyki. - odpowiedziałam szybko i wyrzuciłam resztki plakatu do kosza.
- Wiesz niektórzy lubią taką muzykę. - powiedziała szybko filozoficznym tonem, a ja spojrzałam na nią. - No np, ty rok temu. - odpowiedziała znów takim samym tonem.
- Co ty Einstein? Bo gadasz takim tonem jak on, jeszcze tylko trochę prądu, włosy staną ci jak mu i identyko. - powiedziałam przyglądając się jej uważnie, a dziewczyna od razu spojrzała na mnie z przerażeniem w oczach.
- Ej ty żartujesz? - zapytała przestraszona, a ja wywróciłam oczami i znów cała uwagę zwróciłam na pozbywanie się rzeczy związanymi z tamtym rokiem. - Wiesz w tamtym roku jak gadaliśmy o prądzie to podpięłaś pana od fizyki do prądu.
- Bo był taki rozładowany. Ciągle zrzędził to chciałam mu pomóc! - odpowiedziałam szybko z niewinnym uśmiechem, a ona pokiwała głową z niedowierzaniem i zaśmiała się pod nosem.
- Wiem Lola już tłumaczyłaś się dyrektorowi. - powiedziała szybko odwracając swoje brązowe oczy w stronę mojego brata. Westchnęłam przeciągle i znów wsadziłam ręce do mojej szafki. Po tym poczułam na plecach pytające spojrzenie mojej przyjaciółki. - Czemu tak wzdychasz?
- Zerwaliście i w ogóle, ale widzę jak na niego zerkasz. Nie chcesz mi chyba powiedzieć, że znów poczułaś do tego imbecyla. - powiedziałam z obrzydzeniem w głosie, a na samą myśl o tym jak mój brat traktuje dziewczyny po moich plecach przeszły ciarki. Nie rozumiałam fenomenu jaki panował pomiędzy moim bratem, a jego kumplami. Zabawianie się laskami w ogóle nie dodawało im inteligencji. Jedynie zwiększało ilość ich wrogów.
- Ja? Weź przestań, wyleczyłam się z tego dawno...to w ogóle nie była miłość, a jedynie uczucie wmówione przez was. To ty z Kellanem ciągle nawijaliście nam nad uchem jak słodko będziemy razem wyglądali. Monotonność naszego związku nie podobała mi się w ogóle, więc nie, nie czuję już nic do tego osobnika. Po prostu zastanawia mnie czemu on jest taki tępy. Zmienił się na kompletnego dupka. - wygłosiła swoją mowę kręcąc lekko głową i znów zerknęła w stronę mojego brata, który uporczywie próbował coś wytłumaczyć swojemu przyjacielowi, świadczyła o tym jego gestykulacja rękoma, mogłam przysiąść, że jeszcze chwila, a jego najlepszy kumpel oberwie od niego.
- Mnie też to zastanawia. Stał się taki po wypadku naszego wujka. W nim miał największe oparcie, ciągle jeździli gdzieś. Pamiętasz wyjazd do Hiszpanii? Wrócił taki szczęśliwy. Nasi rodzice zajmują się głównie pracą, a on okazywał nawet względem mnie uczucia jak do najukochańszej córeczki.
- Ale ty się z nim tak nie zżyłaś. - przerwała mi, a ja kiwnęłam lekko głową i wróciłam do porządkowania szafki.
- Byłam dziewczynką, a wiesz jak to z nimi jest. One wolą gadać z innymi kobietami, a nie jeździć motorami itd. Także przeżyłam w jakimś stopniu tą śmierć, ale nie tak jak on. Wujek Paul był więcej niż członkiem rodziny, był jego przyjacielem, kimś komu mógł powiedzieć o wszystkim. Nie ma takiego kontaktu nawet z Kellanem. - powiedziałam spoglądając na lokowatego bruneta, który uporczywie wpatrywał się w swojego przyjaciela.
- Rozumiem..... W ogóle Lola od kiedy ty masz takie gadanie. Zwykle nie gadasz o takich bzdurach jak uczucia, a tym bardziej o takich osobach jak twój brat. - powiedziała, a w jej oczach dało się zauważyć wielkie zaskoczenie. Ja w odpowiedzi jedynie zaśmiałam się pod nosem po czym nałożyłam na usta warstwę błyszczyku nawilżającego. Otarłam wargą o wargę rozprowadzając błyszczyk dokładniej po ustach.
- Nie cierpię go, ale z drugiej strony nie wyobrażam sobie życia bez niego. Byłoby zbyt nudne, a życie jedynaczki to już w ogóle. Nigdy nie chciałabym nią być. Od dziecka mogłam na niego liczyć i czuję, że teraz też mogę. Jednak oboje przechodzimy teraz okres buntu przez co nasze kontakty się lekko ochłodziły.
- Ty poprzez wysadzanie pracowni chemicznej w powietrze. - odrzekła krótko brązowowłosa chichotając pod nosem, a ja spojrzałam jedynie na nią z wyrzutem. - No przepraszam Lola, a nie każdemu zdarza się taki incydent.
- Zdarza się ludziom, którzy są bardzo błyskotliwi, a ich pomysły przechodzą normę mądrości. - powiedziałam uśmiechając się szeroko, a w odpowiedzi znów usłyszałam jedynie cichy śmiech dziewczyny.
***
Spokojnie podeszłam do swojej szafki i wsadziłam do niej wszystkie rzeczy, które dzisiaj miałam ze sobą, a przydadzą się one do edukacji. Poprawiłam wszystko dokładnie i znów usłyszałam piskliwe głosiki tych wszystkim dziewczyn. Nie miałam ochoty wracać z przerwy wakacyjnej. Wszystko było takie piękne, a moje wakacje spędzone wraz z państwem Brown były naprawdę odprężające. Mimo iż wiele osób nie uznałoby chodzenia po górach za odprężające ja uważałam. Nie należałam do osób, które lubiły spędzać wolny czas leniuchując. Wolałam być aktywna.
- Boże, a nasza Sophi znów taka sama. - usłyszałam radosny głos swojej koleżanki. Viola była jedyną z dziewczyn, która jako tako lubiła ze mną rozmawiać, a ja z nią. Inne dziewczyny pragnęły we mnie zmiany, a ja nie mogłam zrozumieć dlaczego. Byłam kim byłam, a one zamiast patrzeć na mnie mogły spojrzeć na swoje stopnie, bo z takimi ocenami za daleko nie zajdą. Co jak co, ale wiedza o tym, że pies to nie odmiana człowieka, która lubi chodzić na 4 łapach to powinna być oczywistość.
- Sama uznałaś, że nigdy się nie zmieniam. - odpowiedziałam jedynie i zajęłam się przeglądaniem podręcznika. Dziewczyna szybko mi go zabrała, a przez to w końcu się jej przyjrzałam. Zmieniła się przez wakacje, zwykle niepomalowana twarz miała na sobie troszeczkę "tapety". Jej niebieskie oczy zostały podkreślone czarną maskarą i kremowym cieniem. Makijaż nie był ciemny, ale dość delikatny i bardzo jej to pasowało. Zauważyłam także brat dwóch rzeczy istotnych w stosunku do jej wyglądu. Z jej zębów znikł aparat ortodontyczny, a okulary zmieniła na soczewki. Odsłoniła swoje walory. Miała na sobie różową sukienkę, a na stopach sandałki. Zmieniła się i to bardzo.
- Zdejmij tylko ten wyciągnięty sweter i te znoszone jeansy. - jęknęła, a ja spojrzałam na nią wymownie i zabrałam moją własność z jej rąk. - I to. - powiedziała zdejmując mi z twarzy kujonki. Momentalnie świat znów stał się rozmazany.
- Oddaj, ja nic bez nich nie widzę! - podniosłam lekko głos, a dziewczyna szybko nałożyła mi na nos moje okulary. Poprawiłam je i spojrzałam na nią z wyrzutem.
- Przepraszam, ale naprawdę soczewki są wygodniejsze. - powiedziała, a ja wywróciłam oczami. - Co tak przewracasz tymi oczami, stwierdzam fakty.
- Zmieniając temat. Zapisujesz się w tym roku na kółko matematyczne i chemiczne? - zapytałam. Co rok brałyśmy udział w takich zajęciach. Mogłyśmy dzięki nim poznawać jakieś dodatkowe zagadnienia, a także przygotowywały one nas do konkursu.
- Nie wiem. W tym roku chodzę na zajęcia taneczne, jeżeli nic nie będzie przeszkadzało to pewnie tak. - powiedziała szybko, a ja spojrzałam na nią zaskoczona. Viola i tańce. Przecież ona ma dwie lewe nogi. Kiedyś na dyskotece, gdy tańczyła z jakimś chłopakiem, podeptała mu nogi. Gdy chciałam coś powiedzieć rozbrzmiał się dzwonek, który przerwał naszą konwersacje i zmuszone byłyśmy iść w stronę pracowni chemicznej. Chociaż dla mnie to nie było zmuszenie, kochałam ten przedmiot.
Zajęłam swoje miejsce i wpatrywałam się w nauczycielkę, która na wygłaszała swój wykład, jak na każdej lekcji organizacyjnej. Przyznam, nawet mnie taka gadanina nudziła. Wszyscy znaliśmy już to na pamięć, ale ze względu na ówczesny rok, pani Cooper musiała powtórzyć wszystkie zasady. Co chwilę zerkała w strony panny Roberts. Która nie była ani trochę zainteresowana słowami nauczycielki.
- Oraz już dzisiaj chciałabym powierzyć wam tematy projektu chemicznego jaki macie przygotować do marca. - powiedziała, a ja spojrzałam na nią zaciekawiona. Zwycięzca tego projektu miał mieć spotkanie z jednym z najwybitniejszych chemików USA. Była to dla mnie szansa. - Podzielicie się na grupy 2 osobowe i zajmiecie się tym od następnej lekcji. Wiecie, że to ważne. Dla bezpieczeństwa wszystkich, chciałabym cię panno Roberts przydzielić do kogoś, kto zapobiegnie wybuchom. - powiedziała, a cała klasa zaśmiała się na wspomnienie zeszłorocznego incydentu.
- Te probówki są takie podobne!- jęknęła dziewczyna, a cała klasa znów się zaśmiała.
- Tak, bardzo, dlatego będziesz pracowała z panną Brown. - powiedziała. Nie wywołało to u mnie żadnych emocji. I tak każde zadania, które podzielone były na grupy robiłam sama. Wszyscy członkowie moich grup mieli to gdzieś. Oczywiście na koniec dostawali bardzo dobre stopnie.
- Mi to pasuje.- powiedziała szybko i spojrzała w moją stronę. - A tobie Sophi? - odezwała się do mnie po raz pierwszy od czasu moich urodzin, kiedy to złożyła mi swoje życzenia.
- Mnie też. - odpowiedziałam szybko, a pani Cooper wróciła do tłumaczenia klasie reszty zagadnień.
***
Witam wszystkich! Skończyłam ten rozdział w końcu! To na razie takie rozdziały wprowadzające. Mam nadzieję, że was nimi nie zanudzę. Dodałam rozdział na http://behind--enemy--lines.blogspot.com/ oraz zmieniłam jego wygląd i zmieniłam wyglad http://do-not-lie-in-love.blogspot.com/ . Chciałabym wam życzyć pijanego sylwestra i szczęśliwego nowego roku! Oraz zaprosić na one shot http://one-shot-medicatus-hope.blogspot.com/ i nowy blog http://explore-our-destiny.blogspot.com/ gdzie pojawili się bohaterowie. Możecie zadawać mi pytania: http://ask.fm/mysteryofloove . Do napisania w 2014!
Sya
Świetny ;) Jestem ciekawa co wyniknie z tej współpracy.... Czekam na next!
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, jak zawsze :D
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie się ta historia zapowiada, więc będę śledzić dalsze losy Sophi, Drake'a, Loli i reszty. Bardzo lubię historie o grzecznej dziewczynie i niegrzecznym chłopaku. Ciekawe jak i kiedy zetkniesz ich razem. Zderzenie tych dwóch światów może być cudne. Wnioskuję, że to dzięki tej pracy z chemii oni się spotkają, a takim ich łącznikiem będzie Lola. Błagam pisz tą historię i ją zakończ, bo już kilka blogów o podobnej tematyce czytała, ale tylko bodajże jeden miał epilog, a reszta albo nadal się pisze, albo została porzucona przez swoich autorów. Już nie ględzę. Czekam na nn. Pozdrawiam M&M
OdpowiedzUsuńDołączę się do M&M , mnie również takie opowiadania pasują i strasznie się podobają. Uwielbiam to. Jako jedyna ostatnio sprawiłaś, że chce mi się coś czytać, a tym bardziej, że coś napisałam, no i skomentowałam. Moje lenistwo nie zna granic. :D Soph + Lola = kolejna mieszanka wybuchowa. I do tego Drake, pełen wypas. Akcja rozwija się z rozdziału na rozdział, ale wcale nie czyta się tego monotonnie i na siłę, więc jest dobrze Maleńka. :) Aż sama przyznam się sobie i Tobie, że z chęcią pisałabym bloga z taką osobą jak Ty - która ma pełno pomysłów, jest świetna, a w dodatku przypomina mi moją współautorkę PI . Cudne. :) Pozdrawiam, Kate. ;*
OdpowiedzUsuńPS.. Zapomniałabym, mam nadzieję,że jak najszybciej poznasz Sophi i Dreke'a :3
Jezu nie wiesz jakiego mam szczerza. Jedna z moich idolek blogowych pisze mi, że pisałaby z taką osobą jak ja. Przecież ja nie umiem pisać. Naprawdę dziękuje za te słowa :) Nie wiesz ile radości mi dają :)
UsuńŚwietny rozdział z niecierpliwością czekam na nn
OdpowiedzUsuńMiła, ułożona dziewczyna i zły, niegrzeczny chłopak. Daję wielki nacisk na "niegrzeczny". Ja nie wiem, co jest w nich tak fascynującego, ale bardzo lubię o nich czytać:)
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podobał fragment, gdy Drake myślał o swojej siostrze:) Sarkazm w jego słowach, aż powalał:)
Jestem ciekawa jak rozwiniesz ich losy.
Dodaję do obserwowanych i czekam na rozdział.:)
[moj-romeo.blogspot.com]